czwartek, sierpnia 31, 2006

the news of the news


Najnowsze kolorowe wiesci: po Mel-o-dramie nadszedl czas na Cruiso-down-manie.
Ale wiadomo, ze i tak wszyscy czekaja na drugiego potomka Matki-Amerykanki-Britney, ktora ma przerwe w dalekich podrozach (I get to many overseas places, like Canada) i zajmuje sie usmiechaniem sie do Japonczykow z plakatow w stroju Ewy oraz (uwaga, uwaga!) pisaniem wierszy. Oto jeden z nich, ktorym ucieszyla swych prawdziwych fanow:

"Remembrance of Who I Am"

No more chains
That you gave me
Enough of pain
Now I'm craving
Something sweet
So delight
How do you stand sleeping at night?

You come to me now
Why do you bother?
Remember the Bible
The sins of the Father.
What you do
You pass down.
No wonder why
I lost my crown.

Ale na koncu jest optymistyczna:
"My crown is back ... You should bow down/ I've only just begun."

Alez czekamy, czekamy!

poniedziałek, sierpnia 28, 2006

czyscibut z czarnego ladu


Bo blisko. I szybko po drodze do banku. Skora licowana 5$. Cene zmyslilam.

zyrafa do nieba


Jakos sie oczoniebnie zrobilo. Bo chodzi o to, ze zawsze na gore jest jakies wejscie. A jak nie, to butelka wody stoi na latarni. nyc, midtown

bermudy


A guzik. Pada i z drzew duzo lisci spada. Jarzebina tez tu jest (tylko nie ona!). Choc kciuki mocno trzymane za ostatnie plazowane dni, ktore oby jeszcze nie znalazly sie w kalendarzu. fairfield beach kiedys tam pewnie z tydzien temu, kiedy slonce bylo jeszcze zolte i swiecace.
Ale:
You don't need a weatherman to know which way the wind blows. (bob dylan)

poniedziałek, sierpnia 21, 2006

Cinderella III: Dreams Don't Come True


Przyjechali z calego swiata: Kanada, Brazylia, Wlochy, Niemcy, Irlandia, Puerto Rico...zeby spotkac sie z innymi pedzacymi ku karierze okladkowych aktorow marzycieli. Zludnych. Bo niektorzy z wada wymowy albo jej brakiem (angielski to trduny jezyk heh, scenka 1: tell me I'm pretty 2: you're freaky) bez wyobrazni (1:show me your confidence 2: but I don't know what to say!) czy chocby odwagi zeby w ogole wyjsc na scene. Ale to jest Ameryka, tu wszyscy sa rowni i jesli tylko masz pieniadze mozesz byc uczony przez najlepszych w New York Film Academy. Choc rodzynki sie zdarzaja, jak ta na zalaczonym obrazku, wprawdzie bez czekolady, ale tez bez gorzkosci.

shoot the freak


oj marczyk marczyk, chyba powinnam Ci to zadedykowac:)

http://www.outofservice.com/freak/

jutro futro

Ciagle to jutro jutro i znow jutro
Wije sie w ciasnym kolku od dnia do dnia
Az do ostatniej gloski czasookresu.

To w Makbecie chyba bylo, madre. Ciagle powtarzam: przestan z tym wijaniem sie od dnia do dnia w ciasnym kolku kozyra i bierz sie do roboty.

piątek, sierpnia 18, 2006

peace please


Pitu pitu, a sierpien sie jeszcze nie skonczyl i nostradamus jeszcze sie moze wylgac ze swojej przepowiedni. Czy ktos w ogole rozumie ta wojne?

'To byly najlepsze czasy, to byly najgorsze czasy,
to bylo stulecie rozumu i stulecie glupoty,
to byla epoka wiary i epoka niedowiarstwa,
to byla pora swiatla i pora ciemnosci,
to byla wiosna nadziei i zima rozpaczy,
wszystko bylo przed nami i nieczego przed nami nie bylo,
zmierzalismy wprost do nieba i zmierzalismy prosto w druga strona'
Charles Dickens

To sa czasy hockow-klockow.

Ale nie mamy co sie martwic, w koncu najslynniejszy straznik teksasu z krzakiem w nazwisku mowi: 'when we are talking about war, we are talking about peace'.

Light the lights, boys!


...miala byc tylko turystyczna sobota i parzace buty. A tu telefon od nabytej kuzynki, noc na Coney Island, a przed tym wlaczone szwedanie i jak zwykle zagubienie, ale dzieki temu uswiadomienie rasowe w pelnym wagoniku metra bedac jedyna biala twarza, ktora swiecila gdy zgaslo swiatlo...i przdostatnia stacja linii Q gdzie nawet Afroamerykanie mowia po rosyjsku...i noc dluga byla, bo przy sushi, wschodnich tekstach piosenek i kelnerzy tez w mowie tolstoja...
Bo to tak naprawde byla podroz w czasie i przestrzeni i poprzednie wakacje, gdzie na prospekcie lenina, wzdluz oceanu przechadzaja sie zdrowe dlugonogie slowianskie kobiety, a ich rodzice pod stolem sprzedaja zlote zegarki swiecac zlotymi zebami i jedzac vareniki. Wata cukrowa tez byla i duza karuzela, a rozowe dzieci strzelaly w glowy klaunow.
A drugiego dnia wlozylam czapke, przycisnelam guzik i jestem w Polsce, gdzie nawet oleju kujawskiego i Samego Zycia nie brakuje, a wrozka Gizylda przepowiada wszystkim malarzom, kucharkom, nianiom, sprzataczkom, pijaczkom z getta o nazwie greenpoint, ze ich americam dream to tylko kwestia czasu.
I nagle! Spelnila sie przepowiednia z ksiegi jeremiasza, ktory powiada: Kazdego, kto bedzie przechodzil ogarnie zdumienie i bedzie potrzasal glowa. Bo w McCaren parku dzieja sie rzeczy fantastyczne, jak np darmowy koncert Deerhof, Beiruta, Apollo Sunshine, Harlem Shakes. I gra w zoske i taniec w kaluzy i powrot taki ze psia juha, bo spanie, burczy w brzuchu a alkohol wcale taki cudowny nie jest.
Juz za duzo tego, wiec w skrocie dzien nastepny: mysz w sklepie, yoko ono u dentysty i imie Sarah Figgins w pamieci, ktore to wykrzyczane przez me gardlo mialo uwolnic moja noge od poszukujacego mamy dziecka. Na szczescie kupowala owoce, a ja nie musze przemycac 6latka w walizce, ktora powoli zapelnia sie dobrodziejstwami konsumpcji.

czwartek, sierpnia 17, 2006

Brooklym- how sweet it is! 12.08.06


Tak glosi tablica przy Brooklyn Bridge, podpisana przez Marthy Markovitza- Borough Presidenta i Michaela R. Bloomberga- Mayora. Ironia? Alez skad. Bylo slodko, bylo niespodziewankowo i nie tylko takie kolorowanki jak ta w mafijnej czesci...


...po drodze, ale i...

wtorek, sierpnia 15, 2006

Go Girls! (B-Girlz)


Pojedynek B-Girlz at Lincoln Park 10.08.06
Co tu duzo mowic: jak w temacie.

A potem tradycyjnie juz...


Ale dzieki temu...

...mialysmy prywatny pokaz b-boyow czekajacych razem z nami na przegonienie chmury. I nie zawaham sie uzyc slowa 'artysci', pod kazdym wzgledem, artysci.

zielono mi


central park, 10.08.06 czyli zielonosc o powierzchni miasta w srodku metropolii
Poluje na Woodego Allena ale jest niski i ciezka sprawa.

Welcome to Chinatown! (znowu)


Pewnie gdyby jakiegos spiacego Chinczyka przeniesc do Chinatown i polozyc na lozko w jednym z tamtejszych maciupkich mieszkan i kazac mu pracowac w ktorejs z restauracji (jak to dumnie brzmi), to zapewne, nie zorientowalby sie. Szczegolnie, ze menu tez po chinsku, angielskie litery tylko przy drogich potrwach.


Moja warta 1$ wrozba z chinskiego ciasteczka ze swiayni buddyjskiej:
Hurry and be ready to sail.
For seasonal breeze you will hail.
Take good care of every detail.
And you will succeed without fail.

Taaa.jaaaasne

wtorek, sierpnia 08, 2006

tube tales...


Podobno jeszcze 30 lat temu nikt o zdrowych zmyslach do metra nie wchodzil. A teraz mamy caly przekroj: kazdy ksztalt twarzy, kolor skory, jezyk i religia. 150 kg obok anoreksji, zydowskie pejsy obok irokeza, usmiechy obok zaplakanych oczu, grajkowie obok zebrakow i historia Adama:
Po wagonie chodzi szczur, konsternacja. Wchodzi bezdomny z drewniana noga i po chwili zastanowienia zabija zwierzaka swoja konczyna. Jeszcze wieksza konsternacja, a po chwili brawa. Czlowiek zdejmuje czapke, zbiera co mu sie nalezy i wychodzi.

poniedziałek, sierpnia 07, 2006


Impreza gdzies na williamsburgu (Nanka, Malcze jak to sie nazywalo?) w rozlatujacej sie fabryce, gdzie tynk spadal na glowe poruszany przez bity, ludzie na szczudlach, ludzie-roboty, ludzie ze spidermanem na plecach, transwestyci, geje, punki, lody z wodka i namioty na dachu, czyli nowojorska alternatywa i nowi znajomi z kolejki do lazienki i nie tylko. M25 w ekstremalnej formie.

chelsea, nyc 05.08.06
Troche zbladzilam, ale jak zwykle odkrywa sie wtedy najciekawsze miejsca i spotyka zakreconych ludzi...

sobota, sierpnia 05, 2006


long beach, long island 03.08.06
Plaza to jedno z nielicznych miejsc, gdzie meksykanscy robotnicy i rodziny z puerto rico opalaja sie obok swoich rzygajacych pieniedzmi pracodawcow. Probowalismy z Adasiem zapolowac na jakies celebrities i zarobic na emeryture sprzadajac zdjecia rozneglizowanej pani spirs czy innego timberlejka, ale niestety, jako 'prawdziwi turysci' nie mozemy przeciez przyjac ich brudnych zmacdonalizowanych dolarow. Tak nakazuje sumienie.


fairfield beach, connecticut 04.08.06
A wszystkich pilnuja prawdziwi herosi prosto z druzyny dejwida haselhofa, po ktorych przyjezdzaja pontiacami blondowlose rozowe ewentualnie blekitne dziewczeta, ktore chca po prostu zrobic dobry uczynek.
(ta biala kropka miedzy deskami to ksiezyc)

29.07.06 Niagara. Nie inaczej. A raczej w drodze do niej. Jeden duzy samochod, 7 osob i wiele setek mil...a na mapie tak blisko...wyjazd o 3 w piatek, powrot o 3 w niedziele. Wesolo i z Monika po latach (dokladnie 1,5). Sam wodospad to bardziej park rozrywki niz wytwor natury. Zrobic zdjecie bez kogos z hinduskiej wycieczki autokarowej lub polskich tlumow, ktore zastanawiaja sie ile par darmowych gumowych sandalow wyslac do Polski w prezencie, to wyzwanie. Ale dla samej podrozy warto. Finger Lakes, oh tak. Dzieki:)


A benzyna tania. To cena za galon (=litr razy cztery). Nie, to nie nasz samochod.

czwartek, sierpnia 03, 2006


staten island ferry, nyc 27.07.06
Wchodzisz na poklad komercyjnego, darmowego promu i nie liczysz, ze oprocz wrzaskow dzieci cos cie zaskoczy, szczegolnie gdy termometry wybuchaja z goraca. A jednak. Schodzisz na dolna platforme, a tam kubanska muzyka puszczana z laptopa, czerwony adidas kolo lakierkowej szpilki, koronkowa rekawiczka kolo spoconej dloni, opalenizna obok bladosci i zgrabnosc kolo grubosci. I wszyscy tancza, bo to New York Tango Festival. Surrealistycznie bardzo.

hudson river, nyc 27.07.06
gorrrrraco. karrrramba.
Dzis w gazecie bylo o kobiecie, ktora oszczedza na klimatyzacji i media licza jej dni do smierci.

washington square park, nyc 27.07.06
Uliczni grajkowie to swietny wynalazek, szczegolnie, ze wiekszosc to zyciowi profesjonalisci. A park to najlepsza restauracja z muzyka na zywo, gdzie napiwek wrzucasz do koszyka.

środa, sierpnia 02, 2006


Lake Winnipesaukee,Wolfeboro, new hampshire 22.07.06
Moze lodzika?
O tutejszych lodach mozna napisac cala sage. Pierwszy kontakt z sorbetem arbuzowym byl wielkim slodkim szokiem i ja, ktora potrafi zjesc pol litra czekoladowej algidy, nie moglam przelknac malej porcji (ktora duza jest) wspomnianych...na szczescie kolejne dni przyniosly wyczekiwana ulge i dalsze eksperymenty smokowo-wizualne, przyniosly nastepujace wyniki: kawowe starbucksowe uzaleniaja, malinowe z kawalkami owocow 'home made' z budki to mistrzostwo swiata i, w co uwierzyc nie moglam, w kubeczku supermarketowym sa dostepne zmrozone swieze zmiazdzone truskawki, ktorych przedstawiac nie musze, ale jako, ze sa 'nutrasweet' co sie chwali, jednak z dodatkiem aspartamu, ktory raka powoduje, zarzucilam ich konsumpcje. Badania wciaz trwaja, ale spokojnie, nie stac mnie na stanie sie Ice Cream Lady.

nyc 19.07.06
Philharmonic at the Central Park...i deszczowy koncert po nim.
IX Symfonia Beethovena w Central Parku pod golym,
wieczornym niebem, choc jak zwykle zamiast gwiazd na koniec byly
fajerwerki (mysle ze jakis przekret jest z tym tutaj, choc juz raz
widzialam wielki woz), a wokol nas kilkanascie tysiecy osob na
kocykach i lezakach jedzacych kolacje i pijacych wino, ktorzy przyszli
glownie po to, ale i tak wszyscy sluchali nowojorskiej orkiestry
symfonicznej, ktorej dyrygent byl bardzo zywiolowy i dowcipny. A nasze
otoczenie najblizsze: dwoch francuskich gejow, dwoch
amerykansko-polskich gejow+polka, niewiadomo kim dla nich bedaca
i jedna heteropara, ktora w porownianiu do tamtych byla najbardziej
obrzydliwa (celowo pisze w liczbie pojedynczej, bo bardzo pragneli
stworzyc jednosc). Ale pieknie bylo. Szczegolnie po koncercie, kiedy
zaczelo niemilosiernie mocno padac i przemoknelysmy do majtek
i wbiegajac do autobusu ludzie wokol uswiadomili nas
swoim smiechem, ze jestesmy niebieskie niczym zupa bridget, bo nasz
kocyk, ktory byl chustka, ktora byla naszym parasolem, puscil farbe. I
pozniej do konca, kiedy juz suszylysmy sie w Starbucksie, gdzie
obslugujacy nas czarnoskory chlopak byl niesamowicie zabawny i tanczyl
robiac kawe, a obok mnie siedziala psychicznie chora 60letnia kobieta
ubrana w seledynowa miniowe i kapcie i widok z okna przedstawial
przemoknietych smieciarzy zbierajacych czarne
worki ze skarbami zapleczy restauracji i rikszarzy, ktorzy bawili sie swoim mokrym pechem,
wiec wtedy, mialam okropna glupawe i nie moglam przestac sie smiac i
myslalam 'new york, new york...'