piątek, listopada 30, 2007

Gdybym był zegarem, to bym stanął


-Składam pani najszczersze kondolencje.
-?
-Że musi pani teraz żyć. Ja wcale nie zazdroszcze wam tych wynalazków, nie zazdroszcze samochodów, nie zazdroszcze komputerów. I tych pikających nie wiem co i coca-coli. A tego, że czasu nie macie to już hoho! I drzewa macie mniej zielone, a życie niby barwne i rozrywkowe. Przejebane macie młodzi, przejebane! A jak z moją Krysią zasypialiśmy to mi jej oczy dobranoc mówiły, a nie cipa! Krysi już nie ma, a na papierosy nigdy nie było. A ta wasza demokracja, kondolecje, naprawdę kondolencje. Nic nie miałem, a wszystko było. Do widzenia pani. Proszę sobie usiąść, miejsce zagrzałem. I powodzenia!

Ale głupio się zrobiło, dopiero gdy staruszek z dziwnym błyskiem w oku i dziurą w bucie, wysiadł z nowego tramaju nr 9 na Grenadierów, a ja po przejechaniu jednego przystanku, wysiadłam i pierwsze co zrobiłam to kupiłam w 'Magdalence' coca-cole. To, że to był ciężki dzień, miałam ochotę i że była to wersja 'light' nie było żadnym wytłumaczeniem, żeby nie należały się kondolecje.

niedziela, listopada 11, 2007

eks-hi-bi-co?


Obudziłam się dzisiaj później niż zwykle, wstałam z łóżka, w radiu byla muzyka, najpierw zdjęłam koszulę potem trochę tańczylam i przez chwilę się czułam jak dziewczyna świerszczyka.

Źródła nie ma, wiadomo przecież, że to z życia.