środa, grudnia 29, 2010

Następny, proszę!


Stoi na stacji lokomotywa.
Tak powinno być na dworcu przed świętami, ale Tuwim żył w Polsce w trochę innych czasach.
W Warszawie na Dworcu Centralnym ruch jak w New Delhi, obowiązuje nowy rozkład jazdy, pociągi polikwidowane, chaos. W kasie biletowej pytam o peron z którego odjeżdża mój pociąg-widmo i o jego opóźnienie.
- Jak ma Pani bilet to na nim powinno pisać.
- Ale kupiłam go przez internet i na nim nic nie ma o peronie.
- W kasach biletowych nie udzielamy informacji!
No przecież, zapomniałam. Wycieczka do okienka informacji.
- Proszę zobaczyć w rozwieszonym rozkładzie jazdy.
- Ale na ścianach wisi stary rozkład jazdy...
- Proszę patrzeć na ekrany!
- Ale na nich nie ma mojego pociągu...
- Proszę słuchać ogłoszeń!
- Słucham od godziny i mówią tylko o darmowej herbacie w holu głównym!
- To przecież nie moja wina!
Kobieta zamyka okienko i wiesza karteczkę 'Przerwa', więc na pewno...
...siedzą i jedzą tłuste kiełbasy.
Marząc o świątecznych kiełbasach, podróżni marzą też o jakiejkolwiek informacji kiedy i gdzie pociąg się pojawi.
Lecz choćby przyszło tysiąc atletów
I każdy zjadłby tysiąc kotletów,
I każdy nie wiem jak się wytężał,
To nie udźwigną, taki to ciężar dla PKP udzielić informacji swoim klientom


I pełno ludzi na każdym peronie,
Na jednym czują się jak krowy; na drugim jak konie.
Spora grupa totalnie zagubionych na peronach obcokrajowców doświadcza polskich świąt z pełnym inwentarzem - zanim zasiądzie się do za suto zastawionych stołów, trzeba sobie na nie bardzo zasłużyć.
Nagle - gwizd!
Nagle - świst!
Tylko godzinę po planowanym przyjeździe ('tylko' jest bez ironii) na peronie, na którym stoję wyświetla się info o moim pociągu.
Pociąg przyjeżdża - ale na peron obok, o czym tłum dowiaduje się od krzyczących stamtąd ludzi.
Para - buch!
Koła - w ruch!
W końcu ruszamy i jestem fuksiarą, bo mam wykupioną miejscówkę, która istnieje (nie wszyscy mieli to szczęście). To, że od okna wieje zimny wiatr, nie ma prądu w gniazdkach na komputery i brak światła w toalecie jest szczegółem, na który nie powinniśmy narzekać, bo przecież cieszymy się, że
I gnają, i pchają, i pociąg się toczy,
Bo para te tłoki wciąż tłoczy i tłoczy.
A przechodzący konduktor ciężko wzdycha:
- Tyle ludzi, tyle roboty i za kilka dni znów wszyscy będą jechać...

Życzę Polsce (jako tworowi politycznemu i społecznemu) żeby w następnym roku w instytucjach państwowych/przy korzystaniu z usług PKP i PKS/w urzędach pocztowych/sklepach/itd. nie wymagano od obywateli (czyli KLIENTÓW) akceptacji beznadziei. Powiem nawet bardziej ryzykownie: żeby nie oczekiwano akceptacji bylejakości.
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!


Świąteczna Kopenhaga, zapowiedź wspominek z grudniowego wyjazdu do kraju jej wysokości i wysokiej jakości.

Duńskie prezenty choinkowe...

...i świąteczne wyposażenie toaletowe.