Duuużo wyjazdów, dużo przeżyć. A pomiędzy wciąż Warszawa i Polska, którymi cieszę się coraz bardziej. Dużo rodziny, znajomych, rowerów, drobnych przyjemności i małej stabilizacji. Wspominki z wyjazdu do Chin zostawiam sobie na jesienne wieczory, a na razie, parafrazując Przyborę piszącego do Osieckiej: w tramwajach znów tłok, jajka zdrożały, a lato toczy się ku szczęśliwemu finałowi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Rozumiem,że lato byłoby dłuższe niż jesień, ale czy zastój na blogu oznacza próbę ignorowania zimy? Zlituj się, już niedługo wiosna, napisz coś :)
OdpowiedzUsuń