sobota, września 20, 2008

O wiele rzeczy za dużo





Definitywny koniec polskiego babiego lata, od jutra zaczyna się turecki męski świat.
Ostatnie dni przyniosły argumentację dlaczego zakupy są takie beznadziejne - wyrzucanie przynosi o niebo i piekło więcej satysfakcji!

Mam takie ciche postanowienie, że Azja zrobi z tej strony większego blogaska - czyli spodziewajcie się więcej podmiotu liryczno-tragicznego w pierwszej osobie.

Zaczynam już teraz i to lecę z Barei, czyli od razu swojsko się robi:

"Lądy i morza przemierzam, kulę ziemską z otwartym czołem. Polski mam
paszport na sercu. Skąd pytam, skąd go wziąłem? A wziąłem go z dumy i
trudu. Ze znoju codziennej pracy. Ze stali, z żelaza, z węgla. A węgiel
to koks, to antracyt."

Oczywiście jak to bagaż każdego prawdziwego Polaka i mój składa się wyłącznie z wódki żołądkowej gorzkiej, czarnych siatek Hugo Bossa (są też takie w kratę), moherowych beretów, płyt Rubika i Feela, papierosów przemycanych z Ukrainy, farb do balejażu, karnetu do solarium, kombinerek hydraulicznych, ostatniej powieści Grocholi, nagranych na VCD wszystkich odcinków M jak Miłość, świadectwa podbitego przez proboszcza, że Jan Paweł był moim rodakiem (na razie tylko po angielsku dają), przypinki na marynarkę 'Solidarność', jak też klucza z hakiem do kradzieży samochodów w czasie wolnym, nie mówiąc już o najnowszym katalogu Avonu oraz komórce z aparatem coby robić zdjęcia na wyjeździe o zachodzie słońca lub przy szybkim, lśniącym samochodzie (nie zapominajmy, że i tak go podwędzę po godzinach) i od razu wrzucać na naszą klasę podpisane 'w środku siedzi Kubica, ale się wstydził wyjść do fotki'.

A jak wyglądam przed wyjazdem? Jak zwykle krew to barszcz, na i w głowie bigos, nos to korniszon, tłustym wypełnieniem ciała są pierogi z mięsem, a piersi to dwa duże kartofle. Nie, jajek nie mam, choć wiadomo, że nasze kury nioski najlepsze na świecie, w końcu takie matki polki rozpłodowe, bo antykoncepcja to grzech.

A w głowie? A w głowie co? Wiadomo, że tylko kurwa i kurwa, bo Polak ponarzekać sobie musi, ale często też powtarzam zdanie 'chrząszcz brzmi w trzcinie', bo duma narodowa nie pozwala mi zapomnieć, że 'sz', 'cz', 'trz' są najpiękniejszymi dźwiękami. Mówię też ę (a nawet 'ą ę'), ó, ć, ś, ń, ł, ź, ż oraz dż, tak.

Dlatego, ponieważ, gdyż, więc, albowiem, jestem przygotowana jako Polka do wyjazdu i postaram się godnie reprezentować nasz kraj Lechostan. I tak mi dopomóż, więc nie martwiajcie się.

2 komentarze:

  1. jak moglas o dodzie zapomniec...

    no ale zrozumiale, bo juz czarniawi panowie, oczy proroka i slodka herbata jak ulepek w glowie...

    :) zazdroszcze!!! i czekam na rozrost blogaska:P

    odzywaj sie Rege!

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy11:03 AM

    zawstydzilam sie w glebi mego patriotycznego serca, bom sama takiego rachunku polskosci nie przeprowadzila, a na obczyznie juz dlugo
    reprezentuj godnie, ambasadorko Lechistanu

    OdpowiedzUsuń