niedziela, maja 03, 2009

Eastanbul

Dzielnica Fatih, Istanbul.

Stare Miasto w Diyarbakir, Wschodnia Anatolia. 90% mieszkańców miasta stanowią Kurdowie, ale ciężko podać ich dokładną liczbę.

Tarlabaşı, Istanbul - tuż obok nocnego centrum miasta.

Diyarbakir, Stare Miasto.

Fatih, Istanbul.

Stare Miasto, Diyarbakir.

Tarlabaşı, Istanbul. Tu przed śmiercią mieszkał Mickiewicz, tu zmarł i tu ma teraz swoje muzeum.

Dzieciaki szaleją na ulicach Diyarbakir tak samo jest w Stambule.

Konflikt Wschód vs. Zachód trapi nie tylko Polaków. Turcy mają z nim o wiele większy problem i mimo że w ponad dwa razy większym państwie, granice są w skali mikro.
Nie tylko reszta świata kojarzy wschodnią część kraju z terroryzmem (teren działań PKK), dzikimi ludami i zacofaniem pod każdym względem. Żadem "porządny" Stambulczyk nie dałby sobie zapłacić za wycieczkę do Wschodniej i Południowej Anatolii. Diyarbakir? W życiu!
Cóż, ale skoro Zachód nie chce odwiedzić Wschodu, Wschód odwiedza Zachód. Spacerując po Starym Mieście w Stambule wystarczy przejść 300 metrów i znaleźć się w Starym Mieście mieszkalnym, tym gdzie pojawia się prawdziwe życie. Nie trzeba nawet przekraczać wody, która jest granicą w Warszawie między 'dobrym' a 'złym'. W Europie na wyciągnięcie ręki jest wszystko.

Dzielnica Fatih mało różni się od oficjalnej dzielnicy slamsów na Boyoglu - Tarlabaşı, z której można rzucić beret do czterogwiazdkowych hoteli Taksimu, poczuć zapachy z ekskluzywnych restauracji i posłuchać zachodnich turystów.
Mieszkańcy biednych dzielnic też są turystami, tylko 'chlebowymi'. Imigranci ze Wschodu Turcji, Iranu, Iraku, Syrii czy Afryki. Cyganie i pozostałości Greków, którzy przed nagonką na nich w latach 50. byli tu większością. Do tego sława złodziei, handlarzy narkotykami i płatnego seksu oferowanego przez kręcących się tu transwestytów. Przy "białych twarzach" zwiedzających te dzielnice zatrzymują się taksówkarze szepcząc: uciekajcie stąd, tu jest zbyt niebezpiecznie!
Przez chwilę chciałam uciec, kiedy mężczyzna zaczął za mną iść krzycząc coś za plecami.
- Madame przepraszam, zgubiła Pani szalik!

W Diyarbakir, prawdziwej wschodniej Turcji ubrałam chustę na głowę, czego nie zrobiłam nawet w Syrii czy Jordanii. Jakoś tak wygodniej, słońce nie praży i łatwiej o chwilę rozmowy z ludźmi na ulicy...
Bo oprócz tego co chowa się tam po kątach, można nacieszyć się też w takich miejscach najgłębszymi kolorami i najszczerszymi uśmiechami, najciekawszymi historiami i najoryginalniejszą architekturą (mimo że zaniedbaną). Można podpatrzeć cichą rewolucję w stambulskich dzielnicach biedoty, którą zaczęli artyści doceniający niskie czynsze i teraz zmieniający otoczenie. Można się też przekonać, że są miejsca w konserwatywnych tureckich środowiskach, gdzie widać na ulicach więcej kobiet niż mężczyzn. I trzeba uważać.


Najlepsze latte w Turcji piłam w Diyarbakir. Wiecie, w tej kawiarni Mayhve, sąsiadującej za rogiem z Diorem.

6 komentarzy:

  1. tę dzielnicę pięknie ukazuje film "AGIR ROMAN". Polecam. A o Diyarbakir.. spacer po murach o zachodzie słońca to niezapomniane przeżycie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wah! Thanks for this mouthful of true. A full of reality injustice and beauty coming from backdoor's hell.
    Simply thanks for prove our murder...We are watching it in silent... So thanks because you not !
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. What kind of murder are you talking about Enric?

    OdpowiedzUsuń
  4. Well, a clear crime from our prepotent first world direct to the third world... I'm thinking about...Your images of Stare Miasto in Diyarbakir are a prove...¿don't think you same thing?...
    well, It's a personal vision, That's clear !

    OdpowiedzUsuń
  5. I wogole to proszę pisać bo czytelnicy czekają...

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy7:07 AM

    Я чт-ото не понимаю
    [url=http://mastervoda.ru/]понятие принципов трудового права[/url]

    OdpowiedzUsuń