środa, czerwca 17, 2009

Sultanbeyli




Gulşen chodzi do 7f. Mieszka w Stambule, ale nigdy nie była na Taksimie czy w Błękitnym Meczecie. Dla niej Stambuł to Sultanbeyli, wschodnia dzielnica azjatyckiej strony miasta, do której szybkim minibusem poza szczytem jedzie się godzinę z portu w Azji. Jeszcze kilka lat temu Sultanbeyli było oddzielnym miasteczkiem, teraz jak wiele innych takich dzielnic, częścią aglomeracji Stambułu.

Gecekondu po turecku oznacza "osiedlenie w nocy" i jest nazwą typu domów, których w Turcji od zatrzęsienia, budowanych szybko i bez pozwolenia, symbolicznie w nocy. Luki w prawie na to pozwalają i tak też zaczęło się rozrastać Sultanbeyli. Teraz jest ładny deptak, centrum sportu i sprzedaż lodów na każdym rogu.

Gulşen lubi matematykę, sport i nauki społeczne. W jej klasie jest ok. 50 uczniów, a jednym z jej nauczycieli Lukas, mój znajomy, który zaprosił kilkunastu studentów fotografii z Niemiec do swojej szkoły, aby spędzić z uczniami dzień w dzielnicy komunikując się przez obiektyw. Mam szczęście być z nimi.

Gulşen już kończy podstawówkę, jest wyraźnie bardziej dojrzała od innych dzieci. Poważna mina, na zdjęciu nie uśmiechnęła się ani razu. Mieszka razem z rodzicami i 2 rodzeństwa w suterenie niedokończonego domu. Mieszkanie jest ładne, kolorowe, bardzo zadbane, Gulşen ma swój pokój, bez okna. Mamy nie ma w domu, jest w pracy w szwalni. Zarabia 300 lir miesięcznie (ok 600 zł). Tata jest budowlańcem, też wraca późno. Zarabia 600 lir na miesiąc. Rodzina Gulşen jest całkiem dobrze sytuowana.
Dziewczynka przebiera szybko mundurek po szkole i idziemy odkrywać miasto.

-Chcesz nosić chustę w przyszłości? - pytam.
-Ale ja noszę...
-To dlaczego teraz nie ubrałaś?
Cisza.


Gulşen chce być w przyszłości nauczycielką nauk społecznych. W Turcji to przedmiot przedstawiający życie Ataturka i turecki patriotyzm (czyt.nacjonalizm).
Część dzieci z podstawówki z Sultanbeyli pójdzie do liceum, ale jeśli 3 osoby z całej szkoły dotrą na studia, będą szczęściarzami.

-Chcesz w przyszłości mieszkać tu gdzie teraz? - pytam Gulşen.
-Tak, ja kocham Sultanbeyli, tu jest ładnie i wszystko co potrzeba.


Szkoła Gulşen.


-Jesteś muzułmanką? - pytają mnie dzieciaki.
-Nie - odpowiadam.
-Buuuuuuu - wszyscy krzyczą.
-Której drużynie kibicujesz?
-Yyyy...Besiktas

-Buuuuuuuuuuu, powinnaś Fenerbahce! - rozczarowanie większe niż wcześniej.
-Ale byłam w Diyarbakir! - przychodzi mi do głowy.
-A to ty nasza! - rozlegają się brawa i dzieciaki nie chcą mnie wypuścić.

Mamy odbierają dzieci ze szkoły.

4 komentarze:

  1. Rewelacyjny blog! Zaczytałem się na długo... Siedzisz w Turcji mister na wymianie? Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki bardzo, staram się na ile czas pozwala.

    Wymiana i już po wymianie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy9:07 PM

    Bardzo dobry blog, sama jestem w związku z Turkiem-Kurdem, przyjechał do Polski na studia, ale niestety nie byłam jeszcze w Turcji... mam nadzieję, że pojadę za rok. A co do wpisu o seksie, fakt, centrum istambułu i ludzie nie mają nic a nic o nim pojęcia. Kazałam mu czytać i wysyłam strony o antykoncepcji, bo wogóle nie wiedział o co w tym chodzi. Jak czytał oczy miał wielkie jak spodki ze zdziwienia. I powiedział: naprawdę to tak jest? Naprawdę to tak działa? Ja nic nie wiedziałem, jestem zdumiony!
    Co do charakterów Turków bywa różnie, tak jak w Polsce, nie ma co się czepiać jednego, że wszyscy podrywacze, tak jak tego, że każdy Polak pije.
    Pozdrawiam i czytam dalej ;) :)

    OdpowiedzUsuń