piątek, sierpnia 14, 2009

Człowiek strzela, a Allah kule nosi.

Miasto Mostar - nowe i stare.


Bardzo łatwo można było zostać kowbojem-bohaterem w Jugosławii. Para jeansów i buty w szpic generalnie załatwiały sprawę. A jak do tego jadło się banana, prawdziwy John Wayne mógł się schować. Już wcześniej Stalin, przerażony wizją podbicia Wschodu przez agentów Dzikiego Zachodu, zlecił zabić Johna Wayne'a, aktorską legendę westernów. Morderców schwytano i był to powód Rosjan do wyparcia się próby zbrodni. No bo jak to, przecież w Rosji wszystko jest najlepsze: gimnastyczki, rakiety kosmiczne, jak i seryjni mordercy - którzy nigdy nie daliby się złapać na gorącym uczynku.

We wszystkich krajach z wpływem sowieckiej dyktatury pożądanie wszystkiego co z Ameryki było na równi z oficjalną krytyką zachodniego świata. I na równi ze współczesnym rozczarowaniem kapitalizmem i tęsknotą za czasami Tito.
-To jest jakiś absurd. Wszyscy chcą z powrotem czasów kiedy nic nie mieli. A wiesz czemu tęsknią? Bo teraz są starzy, a każdy tęskni za młodością - mówi Goran, jeden z naszych kierowców na drogach Bośni i Hercegowiny. Sam jest już na powojennej, żołnierskiej emeryturze (walczył w armii chorwackiej), ale niekoniecznie zaśpiewałby "Wesołe jest życie staruszka" (choć wybucha śmiechem co minutę), bo... ma niespełna czterdzieści lat. Poznajemy go w drodze do Sarajewa po odbiór kupionej przez internet deski windsurfingowej. Jak na emeryta ma całkiem wesoło, choć w Bośni jest wystarczająco dużo problemów żeby banan na twarzy miał zwrot w dół. Młodzi kombatanci wojenni i mnóstwo powojennych kalek (fizycznych i psychicznych), prywatyzacja która spowodowała duże bezrobocie, a korupcja w rządzie nie zmieniona wiele od czasów Tito.
Do tego ten wciąż siedzący gdzieś w środku niepokój, wewnętrzne bomby ze zgaszonymi zapalnikami, które jednak są w pogotowiu. Bo spoglądając choćby na mapę Bośni i Hercegowiny, widzimy absurdalny i katastrofalny upadek Jugosławii - oficjalne mapy są tylko w prezentacjach unijnych, a rzeczywistych granic nie potrafią wskazać nawet Bośniacy. Bośniacy, czyli Bośniacy-Muzułmanie, Bośniacy, czyli katoliccy Chorwaci i Bośniacy-prawosławni Serbowie. W 2011 r. UE ma wpisać BiH na listę krajów kandydujących do wspólnoty. I tu już zaczynają się schody - Muzułmanie i Chorwaci nie chcą zalecanego spisu powszechnego, gdzie będzie się ich pytać o narodowość, religię i język. Natomiast bośniaccy Serbowie wręcz odwrotnie, bo chcą udowodnić, że są w BiH większością. Dużą część kraju zajmuje przecież Republika Serbska, która nie jest ani oficjalną Serbią ani Bośnią, a zaczyna się na przedmieściach Sarajewa.

Najdłużej oblężona stolica świata w latach 1992-1995 żyła z kulami od bośniackich Serbów nad głowami, dochodzącymi ze wzgórz otaczających Sarajewo. Kiedy świstały pociski, a kapitalistyczne banany razem z innymi podstawowymi środkami do życia nie docierały do mieszkańców, podaży kultury nie przestał zapewniać Sarajevo Youth Theater. Z połową obsady i dyrektorem Nerminem Tulićem, który w pierwszym roku oblężenia stracił obie nogi, nie zamknął swoich drzwi ani na chwilę. Susan Sontag wyreżyserowała tutaj w 1993 r. "Czekając na Godota" i stwierdziła, że tę sztukę Beckett stworzył jakby specjalnie dla tego miasta. Mieszkańcy Sarajewa zawsze wiedzieli co to znaczy czekać, ale zdawali sobie też sprawę, że gdy Godot przyjdzie, będzie tylko rozczarowaniem.

Centrum Sarajewa.

O Miss Sarajevo śpiewał U2 z Pavarottim. O tym, że "Here she comes/Beauty plays the clown/Here she comes/Surreal in her crown".
Stolica w końcu doczekała się wystrzałowych restauracji, bombowych ubrań na ulicach i morowej atmosfery. Nie brakuje też bananowej młodzieży, która między bajki wkłada opowieści rodziców o tęsknocie za bananami. Współczesne Sarajewo naprawdę jest miss.

Ale mimo, że miny na twarzach morowe, te w ziemi wciąż ukryte.

Nasz pierwszy kierowca w Bośni i Hercegowinie to ubrany w mundur żołnierza trzydziestolatek z poważną, choć to bardziej chodzi o smutek, miną. Z taką miną i wielkim skupieniem... rozbraja powojenne miny.
- Pod żadnym pozorem nie rozbijajcie w Bośni na dziko namiotu.
Dziennie wystarcza mu czasu na 2-3 miny. Rozbrojenie jednej zajmuje 6 godzin. On sam pozwala się rozbroić tylko swoim dzieciom, kiedy odpoczywa w domu z rodziną.
Zdezorientowani w geografii i etnicznych podziałach Bałkanów pytamy go czy jest Bośniakiem, Serbem, a może Chorwatem?
- A co za różnica - ja człowiek.
Zastrzelił nas odpowiedzią i spuściliśmy głowy z zawstydzonymi minami. Przecież Johna Wayne'a nikt nie pytał o narodowość. Kowboj jest po prostu kowbojem i każdy o tym wie, że jest bohaterem Dzikiego Zachodu.

2 komentarze:

  1. Bardzo przyjemna lektura Rege!

    OdpowiedzUsuń
  2. mam łzy w oczach... poraniony kraj, jego stolica, jego mieszkańcy... a banany są przereklamowane

    OdpowiedzUsuń