niedziela, stycznia 18, 2009

Ale Baba i 40 wątpliwości


Herbata na szlaku z beduińską kobieta żyjącą w jaskini. Mąż zostawił ją z ośmiorgiem dzieci dla młodszej. Petra, Jordania.

Przy pracy wśród ruin starożytnych miast. Jerada, Syria.

Specjalizacja w rodzinie. Aleppo, Syria.

Trzeba było odczekać i wrócić do "normalnej" zachodniej rutyny Stambułu żeby napisać więcej o Bliskim Wschodzie. Trzeba było przespać się z tym, że ma się dwie piersi i jest się chodzącym ciałem i że tylko przez to jest się tam określaną.
Wykształcenie? Wiek? Styl życia? Ta segmentacja ma małe znaczenie w porównaniu do płci. Kobieta - mężczyzna. Mężczyzna-kobieta. Podział prosty i wyraźny niczym w sklepie z majtkami.
Musiałam przeczytać raz i drugi swoje notatki w notesie, które brzmią teraz jak manifest radykalnej feministki i zastanowić się czy faktycznie, jak to wszyscy komentują, zwariowałam, że większość podróży przez Syrię i Jordanię, gdzie na ulicach generalnie kobiet nie ma, zjechałam z plecakiem i drugą kobietą o blond włosach.

Wnioski: jest bezpiecznie, bo gdzie islam albo inna skrajna religia tam bezpieczeństwo. Ale dla kobiety jest też męcząco i po pewnym czasie widok mężczyzn przyprawia o mdłości.

Akt 1, Scena 1


Miejsce akcji: Hotel Bedouin Moon, słoneczne wybrzeże Aqaby w Jordanii, która spotyka się tam z Arabią Saudyjską, Egiptem, Izraelem i innymi problemami, arabscy beduini z zachodnimi turystami, a twarda islamska rzeczywistość z baśniami tysiąca i jednej nocy.

Bohaterowie:
Blondynka ze Szwecji (BS)
Ruda z Polski (RP)
Miejscowy beduin - manager hotelu z dużym brzuchem i małpim wyrazem twarzy (MB)

Didaskalia:
Ptaszki nie ćwierkają, bo nie mają mieszkań na palmach, ale ciepły wicherek rozwiewa włosy nielicznym jordańskim turystom, którzy na plaży palą ogniska. Meduzy szaleją, publiczny transport nie funkcjonuje z powodu bayramu - muzułmańskich świąt, kiedy każda rodzina musi zabić owcę.

RP i BS po szoku cenowym za dość obskurny pokój postanawiają wykorzystać chociaż darmowe słońce i słoną morską wodę.

BS: Dziewczyny, w moim hotelu sprzęt do nurkowania z rurką jest darmowy. A że ja się nudzę mogę was oprowadzić pod wodą po najlepszych rafach.
RP, BS: Super! Chociaż tyle...

Po tygodniu spędzonym w brudnych autobusach, po zatruciach pokarmowych i dymie papierosowym naokoło, woda Zatoki Aqaby wydaje się rekompensatą za wszystkie niedogodności bycia offowym podróżnikiem, a żywe podwodne stworzenia przyjaciółmi z 'Madagaskaru'.


MB: Potrzebujecie czegoś z miasta? Sam muszę zrobić zakupy, więc mogę was podwieźć.
RP, BS: Super! W sumie przydałoby nam się parę drobiazgów.

Wielki jeep przemierza 20 km do centrum, a wielki beduin pokazuje najtańszy sklep z chlebem i najlepszymi owocami.

MB: Ale nie kupujcie dziewczyny dużo jedzenia, przecież w hotelu będzie grill rybny i dużo sałaty.
RP, BS: Naprawdę? Super!

Dziewczyny między sobą.
RP: Nie sądzisz, że to nie jest zwykła obsługa hotelowa?
BS: Przecież on jest stary, brzydki, podróżował po całym świecie, a nam się to należy za te pieniądze!

Scena 2
Wieczór. Ryby smakowicie syczą na rozpalonym grillu, księżyc oświetla hotel Beduin Moon, a na horyzoncie za wodą Zatoki migocze nocne życie Izraela. Pojawia się niespodziewanie nowy bohater, jeszcze starszy beduin, który mamrocze niezrozumiale pod nosem. Reszty gości hotelowych brak.

MB: To jest mój najlepszy przyjaciel, też wychowany na pustyni. Jutro jedziecie z nami gotować tradycyjne beduińskie jedzenie i zobaczyć zachód słońca nad piaskami Wadi Rum, prawda?
RP: W sumie nie planowałyśmy, nie mamy już pieniędzy.
MB: Ale teraz jesteśmy przecież przyjaciółmi, nie ma mowy o pieniądzach! Tam się w końcu bliżej poznamy, poczujemy jak kobieta z mężczyzną.
RP: Słuuuuuucham????!!!
MB: No tak, my jesteśmy mężczyznami, wy kobietami, to chyba oczywiste?!
BS: Jak możesz proponować coś takiego? To czyste chamstwo!
MB: Przecież było nurkowanie, były zakupy i kolacja. Czego wam jeszcze potrzeba? Ja nie jestem jakiś macho, ja nie zadowalam się każdą i wybieram swoje kobiety starannie. Ja ostatni sex miałem 4 miesiące temu z rosyjską prostytutką!
RP: #!!!@???#
BS: Dobranoc!!!!!!!

Dziewczyny biegiem wracają do pokoju nie kończąc sałatki i zamykając starannie zamek na dwa spusty.
BS: Cholera! Zgubiłam klapka po drodze!
RP: Daj sobie z nim spokój, to nie szpilka Kopciuszka.

I nawet jeśli beduiński książę chciał włożyć buta na stopę BS, ta wraz z RP zniknęła skoro świt zostawiając za sobą echo przekleństw.

Ciąg dalszy w najbliższym czasie...

2 komentarze:

  1. Anonimowy11:25 PM

    Zdjęcia: brawa! Coraz bardziej.

    Dialogi: dramat, bez liryki.

    pozdrowienia najlepsze, męskie.

    OdpowiedzUsuń
  2. wartka akcja
    to trzeba nakrecic!
    znam jedna wschodzaca producent:)

    pozdrawiam z dystansem mezczyzny zachodniego!

    OdpowiedzUsuń