poniedziałek, stycznia 19, 2009

Być kobietą, być kobietą, czyli brakujący akt niedowiary.

Czubek świata w Petrze, Jordania.

Ostatnie chwile życia przed konsumpcją owcy na bayramowym stole.

Nieliczne oznaki cywilizacji w Jordanii poza miastami.

Na niewytartym szlaku. Petra, Jordania.


Akt 2, Scena 1

Miejsce akcji: Wciąż Jordania. Bohaterki przygody z beduinem, czyli RP i BS wyruszają w stronę Petry licząc na turystyczne miejsce, pełne backpakersów i pięknych widoków.

Po uldze pozbycia się bohaterów z Aktu 1, pojawiają się nowi:


- Przewodnik po starożytnych miastach Petry - Palestyńczyk, któy mówi biegle w 5 językach i podróżuje po całym świecie (PP).

- Włoch Mario - 30-letni obieżyświat z burzą dredów na głowie (WM)

- Francuz-Farmer - ponad 50 lat, pracuje pół roku przy zbiorach winogron żeby kolejne miesiące podróżować po cieplejszych krajach niż Francja (FF)

- Manager schroniska Valentine Inn - w garniturze i z groźnym arabskim wyrazem twarzy oraz wieloma 'kumplami' naokoło (MVI)

RP i BS wyruszają na podbój ruin miasta Nabatejczyków i tego, co Jordania ma najlepszego do zaoferowania. Wokół wycieczki z przewodnikami i mnóstwo miejscowych próbujących namówić na przejażdżkę koniem, osłem, wielbłądem. Dziewczyny pytają przypadkowego przewodnika (PP) gdzie skręcić poza główny szlak.

PP: Tylko uważajcie na siebie!

W końcu spokój, w końcu dzika natura nie zakłócana wołaniami 'Do you like donkey?' czy 'Do you like to ride my horse?'. Po kilku godzinach powrót i na drodze znów PP, już bez wycieczek i z chęcią do wspólnego powrotu. Okazuje się Palestyńczykiem pracującym dla jordańskiej armii, która zajmuje się również turystami.

PP: Całą rodzinę tu sprowadziłem, choć trwało to kilka lat. To co tam się dzieje jest nie do wyobrażenia. Życie w niewoli...
RP: Myślisz, że jest na to jakieś rozwiązanie, że się poprawi? (rozmowa ma miejsce na początku grudnia, przed wydarzeniami w Strefie Gazy)
PP: Jest coraz gorzej i cały świat nie zwraca na to uwagi.
...
RP: Ale tu życie chyba też nie jest najłatwiejsze, szczególnie dla kobiet.
PP: Nieee, dlaczego?
RP: Wolnością tego raczej nazwać nie można. I tak w ogóle gdzie są kobiety? To całkowicie męski świat patrząc naszymi oczami. I zaczyna się wierzyć w historie o honorowym zabijaniu kobiet przez własną rodzinę.
PP: Ale te historie są przecież prawdziwe, to nasza kultura. Bo jak możesz patrzeć spokojnie jak kobieta się szmaci? Tu kobiety są księżniczkami i są traktowane w o wiele bardziej specjalny sposób niż zachodnie kobiety. Nie można ich tknąć i one nie mogą splamić honoru rodziny.

Cisza.

RP: Masz córkę?
PP: Mam córkę i dwóch synów i są dla mnie całym życiem.
RP: I wyobrażasz sobie, że ty zabijasz swoją córkę kiedy widzisz, że pocałowała chłopaka na ulicy albo jeszcze bardziej, kiedy to chłopak ją pocałował?
PP: Ty nic nie rozumiesz! Jak człowiek jest w furii to się nie kontroluje!
RP: I wszyscy to zwyczajnie przyjmują? I nie ma pogrzebu?
PP: No pewnie, że nie ma, honor rodziny jest uratowany - wszyscy się cieszą! Ty nic nie rozumiesz! Tu honor jest najważniejszy, rodzina jest najważniejsza!

BS do tej pory tylko się przysłuchując nagle wyprzedza ich o jakieś 10 metrów.

RP:
Co to za rodzina, w której nie ma miłości?
PP: Miłość nie jest ważna, tu ważny jest szacunek, respekt i posłuszeństwo. Ty nic nie rozumiesz!
RP: Rozumiem to co mówisz, ale jak mogę to tolerować?
PP: Wy Europejczycy nic nie rozumiecie! I już niedługo się zdziwicie, kiedy cała Europa będzie muzułmańska! Francja już za 20 lat, zobaczysz! Dzieci nie rodzicie, rodziny nie szanujecie, zobaczycie! (śmiech)

RP dopędza BS.


RP: Dobrze się czujesz?

BS płacze.


Scena 2

RP i BS milcząc dochodzą do schroniska. Leżąc na łóżkach gapią się w sufit. W pokoju pojawia się dwóch mężczyzn, Włoch (WM) i Francuz (FF). Powoli zaczynają rozmawiać i dziewczyny czują ulgę widząc ich europejskie buzie i normalne poczucie humoru.

FF: Dziewczyny, nie ma co się smucić, trzeba zjeść kolację i zagrać w backgammona!

Wszyscy idą na górę, próbują arabskich smakołyków i opowiadają o swoich podróżach. Po jedzeniu zmieniają stół i rozkładają planszę do gry. Nagle RP się krztusi i bierze wodę z dostępnej dla wszystkich lodówki. Kiedy pije podchodzi do niej kobieta z obsługi schroniska.

Kobieta: Proszę natychmiast zapłacić!
RP: Już khyh khyh idę khyh khyh.

RP idzie do recepcji gdzie pojawia się właściciel schroniska w garniturze z nietęgą miną i tęgim brzuchem (MVI).


RP:
Chciałabym zapłacić za wodę.
MVI: Numer pokoju!
RP: Dolny wspólny pokój.
MVI: Numer łóżka!
RP: Nie wiem...
MVI: To skąd mam wiedzieć kim jesteś?! Numer łóżka!
RP: Tu leży mój paszport, wystarczy spojrzeć kim jestem.
MVI: Zachowuj się dziewczyno! Jak tak można? Odrobinę szacunku! Tu przebywają tylko dobrzy ludzie, co ty sobie wyobrażasz?! Zachowuj się!
RP: Yyyyyyy... Słucham????!!!

Całą sytuację obserwują kumple właściciela "odpowiednim" wzrokiem.


Do akcji wkracza Włoch WM.
WM: Hej, spokojnie, ona chce tylko zapłacić.
MVI: A tobie co do tego? To nie twój interes!
WM: Ale dlaczego na nią krzyczysz? Po co się denerwować?
MVI: Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy!
WM (pod nosem): Vafanculo! (spieprzaj)
MVI: Co powiedziałeś? Co powiedziałeś śmieciu?
Tarmosi WM i rzuca w niego pieniędzmi.
MVI: Wypieprzaj z mojego hotelu! Tu jest miejsce dla ludzi, którzy się szanują, nie takich chamów jak ty i twoja znajoma!

FF: Skandal!

Wszyscy gracze w backgammona zbiegają do pokoju. WM, RP i BS zaczynają się pakować.
FF: Jak można obrażać kogoś i wyrzucać z hotelu w środku nocy bez powodu? Gdzie tu prawo? Gdzie tu sprawiedliwość?!
WM: Nie dziewczyny, ja tego tak nie zostawię! Poczekajcie tu na mnie, idę na policję!

Mario wychodzi, do pokoju wchodzi Hiszpan z Australijczykiem i próbują uspokoić dziewczyny opowiadając śmieszne historie. Napięcie. FF opowiada o zbiorach winogron i letnim słońcu południowej Francji. Dobre nastroje bardzo udawane.

Po 2 godzinach pukanie do drzwi.

RP: Mario! Martwiliśmy się o ciebie! Co się stało? Opowiadaj!
WM: Będę mówił cicho, bo nie powinienem się z wami widzieć i zabroniono mi przekazywać tę historię dalej. Byłem na policji, opowiedziałem wszystko. Możemy zostać tu za darmo, chociaż ja w oddzielnym pokoju, a rano wiadomo, że i tak wszyscy będą chcieli zmienić hotel. Pytali kim dla mnie jesteś i dlaczego wtrącałem się w nie swoje sprawy.
RP: Nie chcieli rozmawiać ze mną?
WM: Nieee, bo... jesteś kobietą... a te sprawy załatwiają tu mężczyźni.
Powiedzieli mi, że złamaliśmy 3 miejscowe zasady kulturowe.
Po pierwsze, jeśli ktoś obraża kobietę nie można mu tego zabronić.
Po drugie, kiedy wtrącasz się w nie swoje sprawy, to jest to bardzo złe zachowanie.
Po trzecie, jeśli powiesz do kogoś 'fuck you' publicznie, ta osoba może cię zabić i ma usprawiedliwienie, bo naruszyłeś jej honor...

RP płacze.


---------
Szacuje się, że 1/3 morderstw w Jordanii jest "honorowymi" morderstwami kobiet. Nie jest to zgodne z islamem, tylko pochodzi od norm społecznych w świecie islamu. Większość krajów Bliskiego Wschodu, a ostatnio i kraje z dużą liczbą imigrantów mają z tym problem.

Prawo jordańskie:
Art. 6 gwarantuje prawa wszystkim obywatelom Jordanii, bez względu na płeć.
Art. 98 mówi, że jeżeli ktoś zostaje zabity w „ataku furii”, stosuje się złagodzony wyrok.
Art. 340
„ten, kto odkryje swoją żonę lub jedną ze swoich żeńskich wstępnych lub zstępnych krewnych w nieprawym łożu z innym, i zabije lub rani jedno z nich lub oboje, korzysta ze złagodzenia kary”
„ten, kto odkryje swoją żonę lub jedną ze swych żeńskich krewnych popełniającą cudzołóstwo z innym, i zabije lub rani jedno z nich lub oboje, jest zwolniony z jakiejkolwiek kary”.

6 komentarzy:

  1. man kat!
    ale widoczki piękne

    OdpowiedzUsuń
  2. ej właśnie sie wybieram do Syrii i Jordanii. czyli co? Turcja to jednak raj :) hmmm masakra

    OdpowiedzUsuń
  3. Foty niesamowite.

    Kobiety-księżniczki, kobietom to pasuje, Wy nie rozumiecie, że to inna kultura - całkiem niedawno to słyszałem...

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy5:48 PM

    Kiedy kuzyn wrócił z Chin próbowałem na zawsze się nauczyć, żeby nie przykładać europejskiej miary do kultur nie dość że odległych, ale często znacznie starszych. Żeby wyhamować ze słowem "nienormalne".

    Ale jednak po takiej lekturze odzyskuję przekonanie, że coś takiego jak wartości, zasady bezwzględne i bezwarunkowe jednak istnieje, a także - niech wyjdę na ignoranta - istnieje głupota całej kultury tak jak głupota poszczególnych ludzi. Nawet jeśli o tym nie wiedzą, bo tak ich wychowano.

    Rege, gorąco się robi, uważaj na się.

    OdpowiedzUsuń
  5. wszystko to niesamowicie ciekawe i pouczające, ale jednak zawsze nasz opis będzie opisem z perspektywy europejskiej i zrozumienie tej drugiej perspektywy jest praktycznie niemożliwe. oczywiście przychylam się do wypowiedzi powyżej,że jest jakaś wartość uniwersalna, czy raczej anty-wartość, jak głupota konkretnych ludzi :) niezależna od kulturowego kręgu. o głupocie danej kultury wolę nie mówić, nie jesteśmy w stanie tego ocenić.

    dla mnie uderzające jest jak często w takich dyskusjach jest to "ty nic nie rozumiesz". ciężko takie rzeczy zrozumieć, operujemy zupełnie innymi pojęciami niż oni.

    OdpowiedzUsuń
  6. lekko mnie wgniotło... i to pieprzone poczucie bezsilności... racji mojszej i twojszej tu nie ma i nie będzie. I tak, ja tego nie zrozumiem.

    OdpowiedzUsuń