niedziela, listopada 23, 2008

Kotwory



Zagadka: policz koty na obrazku.

Gdybym była kotem, też wybrałabym życie w Stambule. Mimo że konkurencja na rynku duża, jest też z kim poimprezować. Miejsc do imprez jest mnóstwo, a i używek nie brakuje, jako że w wielu mieszkalnych dzielnicach ludzie wyrzucają worki śmieci na ulicę (śmieci są wieczorem zbierane przez służby porządkowe).

Znajomy jechał ostatnio samochodem z kolegą jedną z bocznych ulic i, co zdarza się często, na drodze pojawił się kot. Oboje wysiedli z pojazdu, wzięli martwe ciało zwierzaka i chcieli je wrzucić do śmietnika. W tym samym czasie z góry ulicy zbiegła kobieta wrzeszcząc: Policja, policja, zabili mojego kota! Jak to w Turcji, od razu zebrała się grupka gapiów, przyjechała policja i zaczęły się wyjaśnienia. Wszyscy krzyczą, galimatias i nagle w całym zamieszaniu spod samochodu wyłonił się mały chłopiec z... drugim martwym kotem. Oprawcy kota zdenerwowanej właścicielki pewnie się nawet nie zatrzymali.

Dane na temat liczby kotów w mieście są tak samo trudne do oszacowania jak dane dotyczące mieszkających tu ludzi. Jeśli wydaje ci się, że kota nie masz, to możesz się grubo mylić - wystarczy zajrzeć do ogrodu, piwnicy, na dach czy po prostu otworzyć drzwi.
Ludzie mają tu o wiele większego kota na punkcie kotów niż psów, których też nie brakuje na ulicach. Koty odebrały więc psom pieskie życie w tureckich domach, ale może po prostu Turcy wolą przebywać ze stworzeniami ich natury, która ma w sobie dużo z kociej. Lubią się przymilać i bawić, ale używają też pazurów, potrafią nagle zniknąć i urwać kontakt bez powodu. Choć rodzina jest dla nich ważna, po kociemu nie są wierni. Wydaje się, że można im zaufać, ale nierzadko myślą coś całkiem innego niż mówią/robią. Duża liczba ich samych w Stambule oczywiście też ich łączy, ale choć każdy Turek chadza własnymi ścieżkami, kolektywizm jest jednak ważniejszy od indywidualizmu.

Językozawcom może przydać się informacja, że tu nie woła się na kota 'kicikici', tylko 'psipsipsi'. I ciężko stwierdzić czy to mój zły akcent, czy ich rozpuszczenie, ale najczęściej nie chce im się zareagować nawet machnięciem ogona.
Jeśli chodzi o Turków nie trzeba mruczeć, często spojrzenie wystarczy żeby sierść stanęła im dęba.

4 komentarze:

  1. Anonimowy9:49 AM

    SIERŚĆ dęba?

    OdpowiedzUsuń
  2. o tym kiedy indziej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne jest to pierwsze zdjęcie! Bardzo mi się podoba jego klimat, wieloplanowość i kompozycja - ten zadarty ogon.. cudoooooo!

    No i czekamy na gorącą notkę o gorącym spojrzeniu(-iach) ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja uwielbiam nr 2! national, elvis w tle i drzemka! czy to nie jest esencja podrozowanie? :)

    OdpowiedzUsuń