niedziela, września 03, 2006

stolica jak stolnica


Czyli wyjazd do Waszyngtonu po kosztach: chinski autobus, spanie u obcych ludzi, ktorzy stali sie bardzo bliscy i oszczedzanie na metrze kosztem eksploatacji konczyn+pierwszy hamburger w usa a'la McDonalds co oznacza totalne upodlenie. Ale badzmy szczerzy- to jest dobre i chyba wlasnie w tym tkwi problem.


Odwiedziny u Georga. Jego widok z okna, kiedy patrzy przez lornetke- demonstracja przeciwko wojnie w Iraku, demonstracja przeciwko popieraniu Izraela, demonstracja przeciwko zlemu traktowaniu weterenow wojennych z Wietnamu oraz kupa turystow zoomujacych jego okno. Fajnie ma.
A samo miasto to skupisko wielkich pokazowych budowli, wokol ktorych nie ma nic do jedzenia oraz ludzie, ktorzy wygladaja jak klony- dobrze sytuowani ciemnoskorzy na ulicach, white-collar/skin w metrze i w ciagu 3 dni 3 alternatywnych ludzi (nie liczac bezdomnych). Nie ma to jak zupa jarzynowa nowy jork.

3 komentarze:

  1. Anonimowy11:33 PM

    kurna skasowalo mi poprzedni kometarz.
    wiec raz jeszcze: blog super, zdjecia fajne plus intrygujace opisy. mam adres strony od oli. zaluje, ze tak pozno mi dala znac, bo wczesniej bym komentowala:)tak trzymac!
    pozdrawiam warszawsko
    diana k. (ta od oli z roku)

    OdpowiedzUsuń
  2. dzieki, alez o dzieki. do komentowania zachecam ze bardziej nie moge. wzajemnosci co do rozejrzyjsie.blogspot.com
    Dodaje Cie do sznurkow, hm?

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy9:40 AM

    owszem owszem i ja rowniez dodaje:)

    OdpowiedzUsuń